Pierwszym sportem, którym się zająłem był triathlon. Moim wuefistą był jednocześnie triathlonista, który zachęcił mnie, abym zapisał się na naukę pływania, którą organizowała szkoła. Następnie zaproponował, żebym przyjechał na trening kolarski. Do biegania specjalnie nie trzeba było mnie namawiać. Miałem wtedy 12 lat. Tak trafiłem do klubu triathlonowego.
W zawodach triathlonowych zadebiutowałem w kategorii dzieci na wiosnę 1998 roku. Niestety, nie ukończyłem tych zawodów, ponieważ nie byłem gotowy do pływania na akwenach otwartych, sparaliżował mnie strach przed głębokością i stres związany całą otoczką zawodów. Dla tak młodego, niedoświadczonego sportowca, było to zbyt dużo. Jednak nie poddałem się i na początku września tego samego roku w Sławie, w zawodach, które do dziś w tej miejscowości są organizowane przez Jerzego Górskiego, zająłem drugie miejsce w kategorii wiekowej. To dało mi dużo motywacji do dalszej pracy na treningach.
Nie szukałem innej drogi. Nie eksperymentowałem z innymi sportami. Od początku bardzo polubiłem triathlon. Co dziś traktuję, jako spory atut, ponieważ przeszedłem przez wszystkie szczeble rozwoju zawodnika od kategorii młodzika, przez juniora, młodzieżowca, aż do seniora. Ten fakt połączony z wykształceniem zdobytym na AWF-ie w Poznaniu pomaga mi w zawodzie trenera.
Był moment w moim życiu, gdzie wszedłem na etap nauki w Poznańskim AWF-ie kończący się tytułem doktora. Z zespołem doktorantów, zdążyłem napisać nawet pracę naukową w języku angielskim pod tytułem ” Blood lactate ammonia and kinematic indices during a speed-endurance training session in elite sprinters”, który został opublikowany w czasopiśmie naukowym TRENDS in Sport Scienes. Przerwałem edukację na rzecz rozwoju mojej działalności gospodarczej. Nie wykluczam, że kiedyś dokończę ten etap.
Mimo, że dziś bardziej spełniam się w roli trenera to nadal startuję w zawodach ponieważ lubię zmęczenie, obozy, wyjazdy na zawody, adrenalinę związaną ze startami. Jest to swego rodzaju uzależnienie :). Poza tym wiele pozytywnych aspektów, które wydarzyły się w moim życiu, mogę przypisać właśnie triathlonowi. Dlatego po prawie trzech dekadach w tym sporcie wiem, że jest wpisany w mój kod DNA. Nie ma dnia, żebym nie myślał, nie robił, nie planował czegoś, co związane jest z szeroko pojętym triathlonem.
Zawsze sam decyduje gdzie, kiedy i na jakim dystansie wezmę udział w zawodach. Muszę przyznać, że przywiązuję do tego dużą wagę, dlatego, że start w zawodach to tylko część przygody, kolejną częścią są destynacje. A odwiedziłem już całkiem sporo krajów, m.in. Meksyk, Chile, Filipiny, Sri Lanka, Maroko, Izrael, Tajlandia, Australię i sporo krajów w Europie. W sumie odwiedziłem 6 z 7 kontynentów. Co ważne przy wszystkich podróżach wspólnym mianownikiem był triathlon lub bieganie. Czasami pomagałem podopiecznemu w starcie, a czasami sam startowałem.
Kto mnie zna ten wie, że motywacja do treningu, to dość mocna moja strona. Wynika to z faktu, że jako młody człowiek, a właściwie jeszcze wtedy nastolatek zdałem sobie sprawę, że talentu do triathlonu mam mniej, niż moi koledzy. Żeby móc z nimi rywalizować na zawodach musiałem nadrabiać pracowitością, systematyką, sumiennością, konsekwencją i upartością na treningach. Dodatkowo zdrowie i predyspozycje do sportów siłowych pozwoliły przerobić kolosalne objętości i intensywności treningowe bez większych konuzji.
To wszystko starczyło, żeby zdobyć kilka medali młodszych kategoriach wiekowych na Mistrzostwach Polski w triathlonie indywidualnie i w drużynie. W tamtym czasie były to najważniejsze momenty dla mnie jako młodego sportowca. Jednak pewne dokonania można ocenić dopiero z perspektywy lat. W związku z tym po prawie 30 latach w sporcie najważniejsze dla mnie jest to, że pomimo tego, że było w moim życiu tak wiele momentów, w których mogłem powiedzieć “dość”, “koniec”, “wystarczy”, znalazłem w sobie na tyle dużo siły, by wbrew wszystkiemu zostać przy triathlonie. Aktualnie traktuję to, jako największy kapitał. Lata spędzone w triathlonie i możliwość obserwacji, jak zmienia się triathlon i otwiera się na nowe, ciekawe projekty to coś czego w książkach się nie przeczyta- chyba, że sam kiedyś taką napiszę ;).
Zajmuję się kompleksowym przygotowaniem zawodników do zawodów sportowych. Moi podopieczni startują w kwalifikacjach oraz na samych Mistrzostwach Świata serii Ironman. Przez krótki okres zajmowałem się sportem kwalifikowanym, gdzie miałem przyjemność współpracy z takimi zawodnikami, jak Jacek Krawczyk, czy Robert Czysz. Prócz tego mam na koncie kilka innych ciekawych wydarzeń, takich jak start podopiecznego w triathlonie ekstremalnym Patagonman w Chile, Swissman w Szwajcarii, Ultraman w Australii. Są także projekty, które wykraczają poza świat triathlonu. Przykładem jest zakończony w 2020 roku projekt 7x7x7. Przygotowywałem zawodnika do biegu w 7 maratonach, w 7 dni, na 7 kontynentach, które zakończyło się powodzeniem.
Zapraszam do mojej pasji, pracy i mojego małego świata.
Hubert Król